Jerzy i Anna Kędra – świadectwo uzdrowienia naszej córeczki Antosi.
Jesteśmy małżeństwem od 2004 r i rodzicami pięciorga dzieci. Mieszkamy w Pruszkowie. Nasza najmłodsza córka Antonina ur. 15.09.2014 r., w wieku 4 miesięcy – w dniu 19.01.2015 r., – została przez nas zawieziona do Centrum Zdrowia Dziecka (CZD), w związku ze zdiagnozowanym przez nas w domu częstoskurczem serca (akcja serca ok. dwukrotnie szybsza niż normalnie). Od trzeciego tygodnia życia nasza córka miała kolkę i nietolerancje pokarmowe, którym to przypisywano słaby apetyt oraz stosunkowo mały przyrost masy ciała. Pomimo wizyt u różnych lekarzy nikt nie zdiagnozował problemów kariologicznych, które jak się później okazało stopniowo się rozwijały.
W CZD nie udało się przerwać częstoskurczu farmakologicznie, dlatego zostało zlecone przeprowadzenie kardiowersji w bloku operacyjnym. Kardiowersja nie została jednak przeprowadzona, gdyż wcześniej doszło do samoistnego zatrzymania akcji serca. Po bardzo ciężkiej reanimacji akcja serca została wznowiona, jednak była ona bardzo zaburzona z ciągłym częstoskurczem. W efekcie przeprowadzonych badań okazało się że Antoninka ma bardzo poważną niewydolność serca (kardiomiopatię rozstrzeniową poczęstoskurczową) – wydolność serca została określona na poziomie 18% (do „normalnego” funkcjonowania potrzebna jest minimalna wydolność na poziomie 35%).
Lekarze poinformowali nas, że córka jest w stanie skrajnie krytycznym i niestabilnym w związku z czym w każdej chwili należy się liczyć z jej zgonem. Z powodu bardzo słabej wydolności serca oraz zatrzymaniem krążenia jej organy wewnętrzne przestawiły się na funkcjonowanie beztlenowe w związku z czym nastąpiło zatrucie całego organizmu (tzw. kwasica), a następnie zatrzymanie pracy organów wewnętrznych: wątroby, nerek, tarczycy. Lekarze stwierdzili, że stan taki prowadzi z reguły do tzw. spirali zstępującej, gdyż funkcjonowanie organów wewnętrznych zależy od funkcjonowania serca i na odwrót.
Bezskutecznie próbowano farmakologicznie uregulować akcję serca, włączono dializy otrzewnowe – nasze dziecko było schładzane do temperatury 33 oC oraz utrzymywane w stanie śpiączki farmakologicznej (pełne znieczulenie oraz zwiotczenie).
Córka przez cały czas przebywała na oddziale intensywnej terapii CZD – lekarze z oddziału stwierdzili, że jest ona przede wszystkim w rękach Pana Boga.
Jako rodzice mogliśmy jedynie modlić się za naszą córkę, co też czyniliśmy od samego początku – modliliśmy się za wstawiennictwem wielu świętych. W związku z tym, że mamy rodzinę w Jaśliskach, a ks. Proboszcz jest naszym przyjacielem, zwróciliśmy się także do nich z prośbą o modlitwę za stawiennictwem Matki Bożej Jaśliskaiej. Od razu poinformowano nas, że w sanktuarium będą odprawiane Msze Święte.
Nasza wiara została wystawiona na próbę – na tyle na ile to było możliwe byliśmy pogodzeni z faktem, że nasza córka nie przeżyje – czekaliśmy na telefon w tej sprawie ze szpitala. Córka była już ochrzczona więc byliśmy spokojni co do jej spotkania z Panem Bogiem po tamtej stronie życia. Jako rodzice bardzo przeżywaliśmy tę sytuację – rozmyślając nawet mimo woli nad tym jak mogliśmy przeoczyć kłopoty kardiologiczne Antoninki.
Wbrew opiniom lekarzy nasza córka nadal żyła, a zamiast telefonu z CZD dotarły do nas z Jaślisk relikwie św. Jana Pawła II, a następnie za pośrednictwem naszych znajomych relikwie św. O. Charbela. Relikwie świętych dostarczono nam bez naszego zabiegania. Fakty te zostały przez nas ostatecznie odczytane jako wezwanie do większego zaufania Panu Bogu i do modlitwy o cud uzdrowienia.
Stan córki – skrajnie krytyczny i niestabilny – utrzymywał się bez istotnych zmian przez długi czas (dwa tygodnie), w tym czasie codziennie modliliśmy się tak w domu jak i podczas bardzo krótkich odwiedzin przy łóżeczku córki w szpitalu. Przez chorobę córeczki zbliżyliśmy się do Pana Boga, zaczęliśmy się dużo więcej modlić, stopniowo weryfikować nasze postępowanie, zasady i priorytety w naszym życiu – zaczęliśmy się nawracać.
Pan Bóg zatroszczył się o naszą córkę, wbrew opinii lekarzy powróciła ona do życia i do zdrowia – została wypisana do domu 20 marca 2015 r., organy wewnętrzne – wątroba, nerki, tarczyca – po kolei podjęły pracę, serce odzyskało swoją wydolność. Lekarze stwierdzili, że nie ma żadnych skutków neurologicznych (zmian w mózgu). Córka pozostaje na lekach antyarytmicznych – regulujących akcję serca.
Dziękujemy Panu, bo jest Dobry a Jego miłosierdzie nad wszystkim co stworzył.
Dziękujemy Matce Bożej w Jej Jaśliskim wizerunku oraz Świętym za ich wstawiennictwo u Boga.
Dziękujemy również wszystkim ludziom – nieznajomym, znajomym i rodzinie, którzy modlili się za naszą rodzinę. Wiara i gorliwość modlących się – bardzo często całkowicie obcych osób – oraz ich liczba i rozpiętość terytorialna z jednej strony głęboko nas zawstydziły a z drugiej były źródłem pokoju wewnętrznego i inspiracją do zaufania Panu Bogu.
Chwała Panu