Święty Jan nigdy nie zapomniał dnia, w którym poszedł za Chrystusem razem z Andrzejem, choć z pewnym wahaniem. Było to nad brzegiem Jordanu, gdzie usłyszał zaproszenie Mistrza: „«chodźcie, a zobaczycie». Poszli i zobaczyli gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego”. Zapamiętał nawet godzinę, w której miało to miejsce, a mianowicie: „było to około dziesiątej” (J 1,39). Według naszej rachuby czasu o czwartej po południu.
Jan poszedł za Mistrzem z Nazaretu, ponieważ – pod wpływem Jana Chrzciciela – zobaczył w Nim wyczekiwanego Mesjasza. Długo jeszcze po ziemsku marzył o królestwie mesjańskim, chociaż codziennie słuchał słów Mistrza o budowaniu królestwa Bożego. Nawet już niedługo przed krwawą Ofiarą Chrystusa na Golgocie spierał się jeszcze o miejsce w królestwie Chrystusa (Mt 20,21; Mk 10,37). Mimo to Ewangelia, którą napisał jest najbogatszą w myśli. Przez trzy lata wędrówki z Mistrzem, Jezusem Chrystusem, lepiej zrozumiał Pana niż pozostali apostołowie. Nic więc dziwnego, że razem z Piotrem i Jakubem, Jan został wyróżniony przez Chrystusa i należał do trzech Jego zaufanych uczniów. Byli oni świadkami szczególnego wywyższenia Zbawiciela na Górze Tabor (Mt 17,2; Mk 9, 2) i Jego najgłębszego poniżenia w Getsemani (Mt 26, 37; Mk 14,33-34; Łk 22,39-46). On w czasie Ostatniej Wieczerzy mógł spocząć na Sercu Jezusowym. Pod względem miłości, nawet Piotr ustępował Janowi.
Jan zasłużył sobie na tą szczególna, miłość Chrystusa wierną służbą pełną oddania. Swojego Mistrza stawiał ponad wszystko. Gniew go zawsze ogarniał, gdy widział Chrystusa cierpiącego czy pogardzanego. Najchątniej wkroczyłby wtedy z wiosłem w Jego obronie. Ognia życzył Samarytanom, gdy odmówili schronienia jego Panu, udającemu się. do Jerozolimy (Łk 9, 51-55). Gdy zobaczył, że ktoś obcy, nie należący do grona uczniów, ma odwagą w imią Jezusa wyrzucać z ludzi szatana, zabronił mu tego, za co Zbawiciel łagodnie go zganił: „kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami” (Mk 9,38-40). Takiego właśnie rybaka, Jana z Kafarnaum, Duch Światy przemieniał z ucznia na apostoła; otwierał mu oczy i umysł na działanie Chrystusa i na całe Jego nauczanie.
Jan Apostoł i Ewangelista był człowiekiem dzielnym, wiekodusznym i bezinteresownym. Odpowiedział radosnym „tak”, gdy Jezus zapytał go i jego brata Jakuba: „Czy możecie pić kielich, który ja mam pić?” (Mt 20,22; Mk 10,38-39). Także Jakub odpowiedział wtedy swoja „tak”, nie zdając sobie bardzo sprawy z tego co mówi. Gdy nadeszła bowiem godzina okazania tego w czynie, załamali sią obaj, razem z innymi uczniami Pana. Jan przestraszył sią gniewu wzburzonego tłumu, jak również samego wzroku Mażą Boleści, i schował sią. Nie chciał także słyszeć krzyku: „ukrzyżuj go”. Piotr nawet wcześniej wyparł sią Pana. Znikła jakoś siła i pewność siebie tych prostych ludzi natury.
Podczas Mszy św. zostało poświęcone wino.