Uzdrowienie mamy księdza

Zobaczysz, będzie dobrze…”

 

W 2014 roku ksiądz Marcin pracował w parafii w Jaśliskach. Przed Świętami Wielkanocnymi, przed Triduum Paschalnym obowiązków miał wiele. Jednak dopiero Wielki Tydzień okazał się dla niego czasem trudnym i pełnym cierpienia, na wzór Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa i Jego Matki Maryi.

 

Ksiądz Marcin opisał to w ten sposób:

– W Wielki Czwartek otrzymałem telefon, że u mojej mamy pojawiła się wysoka temperatura oraz jakieś pęcherze na nodze. Podczas rozmowy telefonicznej mama przebywała u lekarza pierwszego kontaktu, który wydał skierowanie na oddział dermatologii. Gdy mama pojawiła się na oddziale, po mojej rozmowie z nią stan wydawał się opanowany, gorączka zaczęła spadać, również podano odpowiednie leki, jak się okazało na chorobę róży pęcherzowo-krwotocznej. Po oprawieniu Mszy Wieczerzy Pańskiej zadzwoniłem do mamy, która powiedziała, że jest dobrze.

W drugiej dobie hospitalizacji, tj. w Wielki Piątek, stan zdrowia mojej mamy uległ nagłemu załamaniu. Natychmiast pojechałem do szpitala. Pani ordynator dermatologii zdecydowała o skierowaniu mamy na inny oddział, ponieważ stan zrobił się nagle bardzo poważny. Jak okazało się po konsultacji z lekarzem rozwinął się bardzo mocny wstrząs septyczny oraz ostra niewydolność nerek z zakwalifikowaniem się do dializy. Już wiedziałem, dla mnie osobiście to już był pewien wyrok, że sprawa jest beznadziejna, bo w tym przypadku lekarze nie mogli więcej zrobić, kazali czekać, a raczej być przygotowanym na wszystko. Wyjeżdżając ze szpitala późnym popołudniem na liturgię Męki Pańskiej do parafii myśli miałem przeróżne, ale pozostawała jedna, zobaczysz będzie dobrze i wtedy zacząłem z wszystkich sił modlić się swoimi słowami, jak tylko potrafiłem do Matki Bożej Królowej Nieba i Ziemi. Po odprawieniu Liturgii Męki Pańskiej zostałem w sanktuarium, wszyscy modlili się przed grobem Pańskim i Krzyżem, a ja wpatrywałem się w wizerunek ikony Królowej Nieba i Ziemi. Zapewniam, trudna i długa była ta modlitwa. Wiem, że w tej modlitwie za wstawiennictwem Królowej Nieba i Ziemi wspierał mnie mój Ks. Proboszcz jak i Siostry Sercanki. W Wielką Sobotę otrzymałem telefon z mojego rodzinnego domu: przyjeżdżaj, stan się pogarsza, mama traci przytomność, odchodzi. Po przyjedzie poprosiłem o kapelana z wiatykiem i sakramentem namaszczenia chorych. Były to długie godziny czekania, dosłownie, jakby się świat zatrzymał, stanął w miejscu. Już byłem pogodzony, że tak musi być, ale drugiej strony ta myśl: zobaczysz będzie dobrze. Gdy wyjeżdżałem w sobotnie popołudnie ze szpitala na Liturgię Paschalną, ogarnął mnie wewnętrzny pokój. Wieczorem w sanktuarium podczas liturgii ku czci Zmartwychwstania Pańskiego, odprawiłem Mszę w intencji mojej mamy o zdrowie za przyczyną Królowej Nieba i Ziemi. Po Mszy św. na plebanii odebrałem telefon, że mama wraca do życia, że nerki podjęły pracę, że czuje się lepiej i wszystkich poznaje. I wtedy wewnętrznie przekonamy powiedziałem, że w poranek Wielkanocny będzie pięknie, że zabrzmi radosne Alleluja dzięki Jezusowi Chrystusowi, ale do tej ufności i wiary skłaniała mnie Matka Boża z jaśliskiego sanktuarium. Do wyzdrowienia mojej mamy jeszcze była bardzo długa droga, chociażby leczenie głębokich i dużych ran powstałych na wskutek róży, ale najgorsze minęło. Mamę odwiedzałem codziennie. W szpitalu modliliśmy się wszyscy całą rodziną przez przyczynę Maryi, a także przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II, w jego obecności poprzez relikwie. Pamiętam jeszcze jedno wydarzenie, czyli rozmowę z ordynatorem oddziału, na którym leżała mama. Podarowałem małą kopie ikony Matki Bożej Królowej Nieba i Ziemi, którą lekarz trzymał zawsze przy sobie. Pewnego dnia zapytałem: panie doktorze, co będzie dalej? Ordynator odpowiedział: było bardzo ciężko, ale wróciliśmy tzn. wróciła mama. Znów zapytałem:  jak to możliwe? Nastąpił wymowny gest lekarza wskazujący prawą dłonią na ikonę Królowej Nieba i Ziemi i słowa:  tutaj ma ksiądz odpowiedź i nic więcej chyba nie muszę tłumaczyć, ale ksiądz powinien wiedzieć najlepiej. Już teraz wiem, zobaczysz będzie dobrze… to głos duchowej Matki Maryi z jaśliskiego sanktuarium.