Uzdrowienie siostry

Wojciecha (Sercanka).

W styczniu 2014 r. zaczęłam odczuwać silne bóle brzucha. Po wizycie u lekarza rodzinnego w Jaśliskach, zostałam skierowana na szczegółowe badania do szpitala w Krośnie z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego. Pojechałam do szpitala w Krośnie. Tam po badaniach lekarze nie stwierdzili nic poważnego. Jednak nie zgodziłam się na odesłanie do domu, gdyż odczuwałam nadal silne bóle brzucha. Pozostawiono mnie w szpitalu do dalszych obserwacji. Wykonano szczegółowe badania. Po kilku dniach lekarz w czasie wizyty oznajmił, że jest podejrzenie o nowotwór narządów kobiecych. Dnia 31.01.2014 r. została wykonana operacja. Po operacji pobrano wycinki, próbki do badania histopatologicznego. W wyniku tego badania rozpoznano zawansowany nowotwór z przerzutami.

Po operacji zostałam wypisana ze szpitala w Krośnie i skierowana do szpitala onkologicznego w Brzozowie. Tam natychmiast otrzymałam chemię. Pani doktor Teresa Trelińska – Nowosad, na początku po wstępnych obserwacjach stwierdziła, że wyniki są bardzo złe i nie rokują nic dobrego. Już podczas pobytu w szpitalu w Krośnie, na samym początku, w sanktuarium w Jaśliskach były odprawiane przez trzy dni Msze Święte z prośbą o wstawiennictwo Matki Bożej, Królowej Nieba i Ziemi.

Po  powrocie z Krosna uczestniczyłam w kolejnej Mszy Świętej sprawowanej przez ks. Proboszcza w mojej intencji. Msza Święta była sprawowana za wstawiennictwem Matki Bożej Jaśliskiej i św. Jana Pawła II. W czasie całej Eucharystii trzymałam relikwie Ojca świętego. W tym czasie odczuwałam w okolicach brzucha duże ciepło. Po kilku dniach pojechałam do Brzozowa na zabiegi. Leczono mnie chemią. W tym czasie w parafii i we wspólnocie zakonnej nadal modlono się nieustannie o moje zdrowie. Okazało się, że bardzo szybko zaczęłam wracać do zdrowia. Po ostatniej, szóstej chemii, pani doktor stwierdziła, że komórki nowotworowe zniknęły zupełnie.

Przeglądając wyniki badań, z wielkim zadziwieniem i radością stwierdziła, że tu musiała zadziałać Opatrzność Boża. Obecnie czuję się bardzo dobrze, nie zażywam żadnych leków. Wróciłam do swoich zakonnych obowiązków. Uważam, że swoje życie i zdrowie zawdzięczam wstawiennictwu Matki Bożej Jaśliskiej i św. Janowi Pawłowi II. Dziękuję wszystkim, którzy się za mnie modlili.